Na wstępie chciałabym podziękować tym, którzy komentują moje notki. Bardzo ważne jest dla mnie czyjeś zdanie, no i cieszę się, że każdy ma swoje zdanie na jakiś temat.
Ogólnie dzisiejszy dzień był fajny, a nawet można powiedzieć, że śmieszny. Oczywiście, jak zwykle spóźniłam się do szkoły tzn. weszłam do szatni, a tam dzwonek słychać. Pierwszą lekcję miałam technikę. Stałam z moją klasą chyba ponad 5 minut pod drzwiami 111. I pan nie przyszedł. Ja z dwoma jeszcze dziewczynami zrobiłyśmy sobie prubę (na apel o tańcu). Później na drugiej lekcji miała być matma, ale jak wiecie pani wczoraj nie było to dziś nie przyszła ( jest na chorobowym ) I znów nie było pracy klasowej :) Z tego względu, że nie było pani to poszłyśmy na dwór, na boisko. Byli tez tam chłopacy, którzy grali w kosza. Ogółem jakieś 9 osób. Jak się później okazało lekcja była ( z naszą wychowawczyni ) Wysłała po nas na dwór osobę. My ( 4 dziewczyny ) poszłyśmy do niej. Ona wściekła, drze się na nas, ale my jej powiedziałyśmy, że robimy sobie próbę i z powrotem poszłyśmy na dór :) I zaczęłyśmy grać w siatkę na dworzu :)
Dzisiaj miałam w szole trening piłki siatkowej. Co za okropny babsztyl je prowadzi. Mam też z nią w-f. Na początku myślałam, że to fajna babka, ale teraz. Przecierz ona wcale w siatkówkę nie umie grać. Tylko by ćwiczyła i ćwiczyła, a my musimy mieć praktykę. Trening trwa 1 godzine i 30 minut. Z czego ponad godzinę to ćwiczenia a reszta gra. I jeszcze się z nas nabija, że w siatkę nie umiemy grać. Ale mam nadzieję, że już niedługo coś się polepszy :)
Dzisiaj lekki dzień. Dwie normalne lekcje historia i w-f, bo pierwszych dwóch nie było :) A jutro 8 czy 9 lekcji i trzy prace klasowe (WOS, Geografia, J.francuski) i jeszcze trzeba wypracowanie napisać. Pomóżcie. Ci nauczyciele są okropni. Jeśli jutro się nie odezwę to znaczy, że umarłam z wycieńczenia. papa